Nie wpuszczono umierającego pacjenta. Drzwi szpitala zamknięte na łańcuch
Do tragedii doszło w czwartek 29 października między godziną 22 a 23 – podaje lokalna gazeta. Lekarz i dwóch ratowników przywiozło w karetce 61-letniego mężczyznę w ciężkim stanie.
Po przyjeździe do szpitala, załoga karetki zastała jednak zamknięte na łańcuch drzwi placówki. Lekarka, obecna na nocnym dyżurze, odmówiła przyjęcia pacjenta. Na miejscu pojawiła się nawet policja, ale w tym czasie stan 61-latka coraz bardziej się pogarszał. W końcu mężczyzna zmarł w karetce – czytamy.
Oświadczenie dyrektora SP ZOZ w Siemiatyczach
Sprawa została zgłoszona do prokuratury. Śledczy zbadają, czy osoby uczestniczące w zdarzeniu były trzeźwe, a także przesłuchają świadków dramatycznej nocy. Głos zabrał również dyrektor szpitala, w którym doszło do tragedii.
Zapewnił on, że szpital współpracuje z prokuraturą i sam prowadzi także wewnętrzne postępowanie w placówce – czytamy w oświadczeniu zamieszczonym przez „Kurier Podlaski”.